poniedziałek, 21 września 2009

LUBLIN.



Witam.
Cześć i czołem. Długo mnie nie było, poprzedni post nie dokończony i w ogóle. Ale nic to, nakreślmy kolejną grubą kreskę i zapomnijmy o tym co było.
Temat jest nie przypadkowy, jako że ostatnio dwukrotnie pisałem o swojej lubelszczyźnie. Za pierwszym razem na konkurs dla młodych dziennikarzy, w którym tekstem Lubelszczyzna 2030(jednym z warunków konkursu było, aby praca dotyczyła miejsca, w którym się żyje) zdobyłem wyróżnienie. Drugi tekst to już inna bajka i coś nowego a mianowicie dostałem zlecenie od Wyborczej(tak, tak!!!), dodam że konkurs powyżej również organizowała Wyborcza, na napisanie tekstu pod tytułem; "Dlaczego warto studiować w Lublinie?". Także jak widać miałem w tym temacie kilka ostatnio miłych niespodzianek, w każdym bądź razie chciałem zaprezentować obie moje prace. Chronologicznie, w kolejności jakiej zostały napisane, drugą pracę zamieszczę w oddzielnym poście, co by na raz za dużo nie było i oczywiście abym mógł się dłużej chwalić. Także miłego czytania.

LUBELSZCZYZNA 2030

Polska 2030 – 16 gospodarka świata. Lubelszczyzna 2030 – 1 skansen Europy.

By zrozumieć dzisiejszą Lubelszczyznę musimy sięgnąć pamięcią 20 lat wstecz, do początku drugiej dekady XXI wieku. Gdy spirala konsumpcjonizmu zaczynała pokonywać Kryzys( pisane z dużej litery jako nazwa własna, to nie był jakiś tam kryzys, to był ten Kryzys), a Polacy wyczekiwali z utęsknieniem pierwszego gwizdka na EURO2012. Imprezy rozgrywanej na pięknych i nowych stadionach, jakich nigdy kraj nad Wisłą nie widział. Aby zdążyć z ich realizacją rząd musiał zrezygnować z innych wydatków, min. z programu wyrównywania szans pomiędzy wschodnią i zachodnią częścią kraju. Zrezygnowano więc z budowy tak długo wyczekiwanych dróg ekspresowych wiodących przez Lubelszczyznę. Także regionowi udało się zachować zaszczytne pierwsze miejsce w Europie, jako teren najmniej atrakcyjny dla inwestorów. A gdy opadła gorączka futbolowa wraz z końcem mistrzostw Europy, spadł również zapał rządu do inwestycji, szczególnie w infrastrukturę. Zbliżały się kolejne wybory, lud był świeżo nasycony igrzyskami, także do pełni szczęścia potrzebował jeszcze chleba a nie asfaltu czy betonu.
Co prawda dróg nie wybudowano, lecz w 2015 położono tory pod nowoczesną kolej, dzięki czemu czas podróży do stolicy skrócił się do godziny i 30 minut. Lublin drugą Łodzią z dumą obwieścili urzędnicy miejscy. Bilbordy przedstawiały młodą, uśmiechniętą parę, która chwali się że prace ma w Warszawie, a sypialnie w Lublinie. Plakat co prawda nie dodawał, że poza tymi dwiema czynnościami, parze nie starcza czasu już na nic. Lecz mało to ważne, gdyż marzenie prezydenta Palikota się spełniło. Lud pomysłu jednak nie podchwycił i wybrał one way ticket, a miasto powoli zaczynało się wyludniać. Lublin dawniej okrzyknięty zagłębiem studentów, dzierżył tytuł dalej, lecz najznakomitszy towar był produkowany już prawie wyłącznie na eksport.
Kolejny sukces przychodzi w roku 2018. Na setną rocznicę odzyskania niepodległości, w Świdniku ukończony zostaje port lotniczy, nazwany imieniem Unii Lubelskiej. Niestety szybko okazuje się że nazwa jest myląca dla młodzieży, która pyta "jak to możliwe że unia europejska zaczęła się w Lublinie"? Reakcja jest szybka i rozpisane zostaje referendum na nazwę godną i trafną. Decyzja ludu jest ostateczna i bezdyskusyjna, tak więc w Świdniku powstaje lotnisko imienia Budki Suflera. Nikt już nic nie mówi. Nasi wiedzą, zagraniczni boją się pytać. Lotnisko staje się faktem, sukces mitem. Inwestor nie przylatuje, towar eksportowy coraz szybciej odlatuje. Przylatują coraz częściej za to turyści z całego kontynentu, ciekawi nowego połączenia do nieznanego im zakątka Europy. Lecą w nieznane, po nowe. Nowe jest, a w zasadzie stare, lecz to jest dla nich zachwycające. Dociekliwie pytają ile władze przeznaczają funduszy aby zachować stary socjalistyczny styl, prawie już zapomniany. Dziurawe drogi, obskurne miasta, konie na polu, chłopi na roli. Coś o czym Europa zapomniała tu wciąż trwa i ma się dobrze. Europa jest wdzięczna. Rewanżuje się potopem turystów, który pragnie zobaczyć "jak to kiedyś było". Rząd korzysta z okazji, premier wypowiada się jasno: "dość już z inwestycjami na Lubelszczyźnie, nie możemy zniszczyć jej niepowtarzalnego charakteru". I tak zakończyły się inwestycje, zanim nastał ich początek. Ludziom "niepowtarzalnym charakterem" pozostało wyżyć. Miała kiedyś Polska Jarmark Europa, teraz będzie Skansen Europa. Premier zapowiedział starania o wpisanie całego regionu na listę światowego dziedzictwa UNESCO, co też stało się w 2029 roku. Skansen Lubelszczyzna stał się faktem.
Tak to było z tą Lubelszczyzną. A jak jest dziś? Co się zmieniło? Czy Lublin został stolicą Europy Wschodniej jak obiecywano? Zanim dojdziemy do stolicy regionu, zobaczy co na nas czeka w okolicy. Słynne lubelskie drogi bez zmian, koleiny tak duże że auto wpada w nie jak w tory, przez co może ciężko się i skręca, ale jedzie się prosto jak na autopilocie. Ma to zresztą olbrzymi wkład w poprawę bezpieczeństwa na drodze, bo jak tu wypadek spowodować skoro wszystkie drogi są zasadniczo bezkolizyjne? Kolejna rzecz jaka rzuca się w oczy to olbrzymi rozwój agroturystyki. Każdy kto ma kawałek ziemi otworzył gospodarstwo agroturystyczne, szyldy zachęcające we wszystkich językach świata. Hit tego sezonu to koszenie pola sierpem, na samym chlebie i wodzie, przez 12 godzin non stop. Spanie na sianie, poranna toaleta w rzece. Japończycy zachwyceni. Jedziemy dalej, mijamy Kraśnik, miasto słynące kiedyś z produkcji łożysk. Niestety uległo Kryzysowi i fabryka padła, ludzie wyemigrowali. Po latach znaleziono nowy sposób na wykorzystanie budynków fabrycznych. Powstał tu największy w Europie festiwal muzyki techno, który odbywa się w 9 dawnych halach produkcyjnych. Słynna jest szczególnie dawna kuźnia, gdzie ludzie bawią się wśród dźwięków jakie wydobywają z siebie młoty, wcześniej wykorzystywane do kucia metali. Dała ona podwaliny nowemu gatunkowi muzycznemu, nazwanemu machine techno.
Z awangardowego Kraśnika przenieśmy się do Lublina. Zaraz, zaraz powie ktoś, a co z Nałęczowem, co z Kazimierzem Dolnym? Fakt, były takie miejsca na Lubelszczyźnie, były. Wraz z nowa reformą administracyjną zostały wyłączone z województwa lubelskiego jako autonomiczne jednostki terytorialne. Zdecydowało referendum. Weekendowa Mekka warszawiaków przejęta. Stolica triumfuje, Lublin opłakuje. Podobny zabiegł przeszły Puławy, które z radością wpadły w objęcia województwa mazowieckiego. Wracając do Lublina, tutaj również bogata oferta kulturalna, co prawda młodzież dawno uciekła, ale Uniwersytet Trzeciego Wieku prężny jak nigdzie indziej. Oferta wykładowa w wielu językach, a juwenalia wyparły senioralnia. Wszystko to wskazywałoby że Lublin jest miastem spokojnej starości, nic z tego! Festiwale kultury żydowskiej czy wschodnioeuropejskiej rozpalą was do czerwoności. Co prawda, organizowane już od ponad dwóch dekad straciły trochę na świeżości, lecz w końcu co Skansen to skansen, dziedzictwo zobowiązuje.
Czy Lublin został stolicą Europy Wschodniej, jak przepowiadały hasła na bilbordach? Nie do końca, tą zaszczytną funkcję przejął(przejął to trochę mylne słowo, bo można coś od kogoś przejąć, jeśli ten ktoś to coś posiada, no a z Lublinem to wiadomo...) Kijów, odkąd Ukraina wstąpiła w szeregi UE.
Lubelszczyzna jaka jest każdy widzi. Piękna, spokojna, trochę na uboczu. Zawierająca wiele sekretów, trudnych do znalezienia, lecz wynagradzających trud potrzebny do ich odkrycia. A przede wszystkim zamieszkała przez wspaniałych ludzi. Sumując, wspaniała na weekend czy urlop, ciężką na co dzień. Lata mijają, realia się nie zmieniają.