piątek, 2 października 2009

Dlaczego warto studiować w Lublinie?


Właśnie na tekst o takim tytule dostałem zlecenie, od wyborczej. Udało się, choć czasu miałem w zasadzie kilka godzin na napisanie, bo było to bardzo pilne, za pilne. Tak więc spodobało się i w dodatku ogólnopolskim, opisującym główne studenckie ośrodki naszego kraju, ja zachwalałem Lublin. Trochę przesadziłem, ale w sumie, zapłacili mi za to abym promował Lublin, a nie wytykał jego wady, więc sumienie czyste pozostało.

Studia w Lublinie, czyli rock&roll we wschodnim stylu.

Lublin od lat znany jest w Polsce jako studencka mekka, a student jest najlepszym towarem eksportowym stolicy Lubelszczyzny, oczywiście zaraz po Budce Suflera. Wskaźniki mówiące o średniej ilości studentów na 1000 mieszkańców, stawiają największe miasto po wschodniej stronie Wisły nawet przed Warszawą. Czemu tak się dzieje? Co jest magnesem przyciągającym młodych ludzi, nie tylko z Polski, do miasta nad Bystrzycą?

Duża oferta edukacyjna? Na pewno, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej czy Katolicki Uniwersytet Lubelski to ośrodki naukowe, znane i cenione w całej Europie, jeśli dodamy do tego Politechnikę Lubelską, Uniwersytet Medyczny, Przyrodniczy czy kilka naprawdę dobrych uczelni prywatnych to otrzymamy cały wachlarz możliwości. Więc popularna ostatnio metoda, studiowania jednocześnie na kilkunastu kierunkach aby wyłudzać wielokrotne stypendium, nie będzie stanowiła tutaj problemu. Lecz czy inne największe miasta w Polsce nie mają podobnej oferty? Mają, więc nie tu leży klucz do sukcesu.

A może chodzi o piękno miasta, jego unikalną architekturę, charakter? Krakowskie Przedmieście pachnie już wielkim światem, a zabytkowa starówka robi wrażenie. Sukcesywnie odrestaurowywana, z roku na rok błyszczy jeszcze jaśniej, a jej wąskie uliczki zaprowadzą nas na jedyny w swoim rodzaju olbrzymi plac zamkowy. Stojąc u podnóża zamku wystarczy odrobina wyobraźni aby przenieść się do czasów, kiedy płaszcz i szpada były wyznacznikami lansu. Ale miasto to nie tylko zabudowa, to także mnogie tereny zielone, porozrzucane po całym mieście, ale zawsze na tyle blisko, że bez problemu zrobimy sobie przerwę od betonu czy cegły. Należy tu również wspomnieć o Ogrodzie Saskim, który położony jest w centrum miasta, na terenie, którego znajduje się amfiteatr, nazwany przewrotnie muszlą koncertową. Czy to znaczy, że Lublin jest najpiękniejszym miastem w Polsce? Nie, nie jest. Jest miastem ładnym ale nie najładniejszym, nie ma się co oszukiwać. Jak widać doznania wizualne również nie decydują o sukcesie Lublina, więc co?

Imprezy! Tu również nie ma powodu do wstydu. Lokal za lokalem, taksówki zbędne bo i wszędzie pieszo dojdziemy, nie tracąc połowy nocy. Ceny lubelskie, tylko bawić się, nie umierać. Ci bardziej wybredni także nie powinni być zawiedzeni, pełen zestaw festiwali, koncertów czy innych imprez artystycznych może przyprawić o ból głowy, szczególnie gdy dojdziemy do wniosku, że na wszystkie i tak nie starczy nam czasu. Niestety w pewnym momencie studiowania przychodzi taki moment, że niestety uczyć się trzeba. Prawda bywa straszna. Czy Lublin jest imprezowym miastem? Jest i to bardzo, ale tak naprawdę, które miasto w Polsce nie jest? Także rozwiązania naszej zagadki szukamy dalej.

Może to wciąż rosnący potencjał gospodarczy regionu? Wraz z coraz lepszą infrastrukturą przybywają kolejni inwestorzy, świadomi potencjału jakim są absolwenci lubelskich uczelni. Utworzenie specjalnej strefy ekonomicznej też przynosi już pierwsze plony, a Lublin przestał być traktowany jako Polska B, jeśli chodzi o zagranicznych inwestorów. Do tego dochodzą Lubelskie marki rozpoznawane w całej Polsce, takie np. jak Polmos Lublin, producent słynnej Gorzkiej Żołądkowej, czy firma Black Red White, nazywana coraz częściej z racji profilu działalności i sukcesów polską Ikeą. To wszystko są fakty, ale co by nie mówić Lubelszczyzna drugą Silesią nigdy nie będzie, i nawet świetnie prosperująca kopalnia Bogdanka wiosny nie czyni.

Jeśli żaden z tych czynników to co? One wszystkie razem, ale wciąż do sukcesu brakuje jednego z nich, najważniejszego, ludzkiego. Ludzie, to największy kapitał Lublina. Umiejscowienie miasta sprawiło, że od wieków mieszały się tu kultury, wschodnia z zachodnią, chrześcijańska z żydowską. Historia bywała burzliwa, ale ludzie czerpali z tego mixu wszystko co najlepsze, nie zapominając przede wszystkim o wschodniej fantazji. To widać, to zostało w ludziach, zostało w mieście. Każdy po wizycie w Lublinie czuje specyfikę tego miejsca, jego wyjątkowość, magię. Coś co ciężko zdefiniować, ale podświadomie się to wyczuwa.

Lublin wyrasta obecnie na stolicę Europy Wschodniej, staje się mostem pomiędzy „starą” Europą Zachodnią, a „młodą” Europą Wschodnia. Staje się miejscem spotkania zachodniej nowoczesności ze wschodnią tradycją. Kiedyś łączył różne kultury, dziś ma połączyć dwie Europy. Wszystko to sprawia, że młodzi ludzie wybierają Lublin jako miejsce ostatniego etapu edukacji. Wybierają, ponieważ nie szukają wyścigu szczurów, miejskiego przepychu i tym podobnych mało fajnych rzeczy. Szukają czegoś innego, przygody. Tu ja znajdą. Ale tak naprawdę to wszystkie te argumenty są niczym w porównaniu z doznaniem jakie przynosi lubelski kefir, po całonocnej imprezie, w pięknych okolicznościach przyrody, jakie gwarantuje na Ogród Saski w ciepły majowy poranek.