
„Wstawaj wstawaj, w „kawie i herbacie” jest program o Kraśniku”. Tymi słowami zbudziła mnie dziś Barabara(matka Michała W. - przyp. red.), co zbytnio mi się nie spodobało. Godzina była 6, a praktyka uczy, że ja raz obudzony, nie zasypiam ponownie, przypadłość nabyta od rodziców. Ok, dość spania czas na oglądanie. W sumie pomyślałem, że to fajnie że przyjechali, pokażą miasto, jakie by nie było zawsze to swoje a o swoje należy dbać i cenić, mimo, że czasem nie ma za co. Druga uwaga jaka przyszła mi na myśl była mianowicie taka, że przestaną nas w pewnych kręgach uważać za miasto gdzie denaturat ciągnie się ze szklanek a zapija spirytusem(autor ma na myśli słynne zdanie wypowiedziane w filmie dokumentalnym o festiwalu w Jarocinie – przyp. red.). Tyle, że nadzieja matka głupich.
Odpalam telewizor i widzę, że coś grillują , prowadząca mówi, że to tradycyjne danie regionalne, więc myślę sobie ,że to kaszanka czy coś w tym stylu, ale okazuje się ze tradycyjnym naszym daniem regionalnym jest uwaga, wstrzymać oddech…..befsztyk z żubra!!!!! uwaga jeszcze raz – befsztyk z żubra!!! Może to taki psikus gotującego, że to jakaś wołowina zalewana browarem Żubr? Okazuje się to nie być żartem. W sumie to mógłby by to być befsztyk z bizona bo tak samo często go u nas widywano jak żubra. Bo jak wiadomo żubr to zwierze preferujące góry, czasami zapuszcza się na nasze tereny wyżynne. Ale nie samym jedzeniem człowiek żyje. Przydałoby się trochę sportu z rana no i zgoniono biedne dzieci na boisko do siatkowi plażowej, bo niby w kraśniku dzieci już od 6 rano sport uprawiają, no proszę jaki przykład dla narodu. Gdy już przestałem kontemplować smak befsztyku z kraśnickich żubrów , zobaczyłem ze telewizja nadaje program z terenów mosiru, gdzie jak już się dowiedzieliśmy o 6 gra się w siatkówkę, wybiegają juniorzy Stali Kraśnik by kopać piłkę, ale spotkać tam również można grupę trenująca Tae – Kwon –Do, ehhh miasto sportu i turystyki, gdzie nie spojrzysz ścieżka rowerowa lub boisko, tak to nam telewizja nakreśliła. Ale żeby nie było, ludzi tez mamy interesujących, poznaliśmy pana , który zbiera urządzenia posiadające korby, panią która haftuje czy koło pań które pędzi wódki, ciekawe, ciekawe. Dalej zobaczyliśmy starostę powiatowego który został przedstawiony, pewnie dzięki temu ze trzymał łubiankę malin, jako plantator owoców miękkich, nie grało mu to bo minę miał nietęgą. Dowiedzieliśmy się jeszcze ze u nas powstała największa cegła świata wyrabiana ręcznie. Dalej przygrywał nam zespół policyjny, tańczyły dziewczyny jakaś odmianę street dance’u a w tle jacyś nurkowie wskakiwali butlami do basenu, ogólnie wszystko złożyło się na niezłego bełta telewizyjnego. Wyszło na to ,że nie mamy kompletnie nic ciekawego do zaprezentowania co by nas wyróżniało od innych, pokazano rzeczy , które można by pokazać w każdym innym miejscu Polski, ale zawsze mogło być gorzej. Tym optymistycznym akcentem kończę wywód, tylko coś po tym befsztyku jakiś niesmak pozostał.
* a w następnym odcinku Transformersy!!!
Odpalam telewizor i widzę, że coś grillują , prowadząca mówi, że to tradycyjne danie regionalne, więc myślę sobie ,że to kaszanka czy coś w tym stylu, ale okazuje się ze tradycyjnym naszym daniem regionalnym jest uwaga, wstrzymać oddech…..befsztyk z żubra!!!!! uwaga jeszcze raz – befsztyk z żubra!!! Może to taki psikus gotującego, że to jakaś wołowina zalewana browarem Żubr? Okazuje się to nie być żartem. W sumie to mógłby by to być befsztyk z bizona bo tak samo często go u nas widywano jak żubra. Bo jak wiadomo żubr to zwierze preferujące góry, czasami zapuszcza się na nasze tereny wyżynne. Ale nie samym jedzeniem człowiek żyje. Przydałoby się trochę sportu z rana no i zgoniono biedne dzieci na boisko do siatkowi plażowej, bo niby w kraśniku dzieci już od 6 rano sport uprawiają, no proszę jaki przykład dla narodu. Gdy już przestałem kontemplować smak befsztyku z kraśnickich żubrów , zobaczyłem ze telewizja nadaje program z terenów mosiru, gdzie jak już się dowiedzieliśmy o 6 gra się w siatkówkę, wybiegają juniorzy Stali Kraśnik by kopać piłkę, ale spotkać tam również można grupę trenująca Tae – Kwon –Do, ehhh miasto sportu i turystyki, gdzie nie spojrzysz ścieżka rowerowa lub boisko, tak to nam telewizja nakreśliła. Ale żeby nie było, ludzi tez mamy interesujących, poznaliśmy pana , który zbiera urządzenia posiadające korby, panią która haftuje czy koło pań które pędzi wódki, ciekawe, ciekawe. Dalej zobaczyliśmy starostę powiatowego który został przedstawiony, pewnie dzięki temu ze trzymał łubiankę malin, jako plantator owoców miękkich, nie grało mu to bo minę miał nietęgą. Dowiedzieliśmy się jeszcze ze u nas powstała największa cegła świata wyrabiana ręcznie. Dalej przygrywał nam zespół policyjny, tańczyły dziewczyny jakaś odmianę street dance’u a w tle jacyś nurkowie wskakiwali butlami do basenu, ogólnie wszystko złożyło się na niezłego bełta telewizyjnego. Wyszło na to ,że nie mamy kompletnie nic ciekawego do zaprezentowania co by nas wyróżniało od innych, pokazano rzeczy , które można by pokazać w każdym innym miejscu Polski, ale zawsze mogło być gorzej. Tym optymistycznym akcentem kończę wywód, tylko coś po tym befsztyku jakiś niesmak pozostał.
* a w następnym odcinku Transformersy!!!